Książki pełne są zbytecznych zdań, chciałam zatem w tej książce napisać tylko te, które są niezbędne. Niezbędne zdania znajdywałam, słuchając głosu instynktu - to on dawał mi sygnał, które zdania uwiecznić, a które nie. Tak powstały obrazy, podobne do partytury, chciałam, żeby czytelnik odbierał je jak najsilniej i jak najbardziej intymnie, tak jak odbiera się muzykę i, niekiedy, malarstwo. Obrazy łączyły się, następując jeden po drugim, powstawała opowieść o prywatnej tożsamości, ale i o tożsamości kolektywnej, o lękach, o przemocy, o złu... a tak naprawdę o końcu, o tym,... continue